Aby na samym wstępie nie zaburzyć Waszego obiektywizmu zapraszamy do oglądania:
McDonald’s
BurgerKing
Zarówno w pierwszej jak i w drugiej reklamie mamy przykład modelowej reklamy produktowej. Pełne skupienie na konkretnym przedmiocie, żadnych dodatków, ozdobników i jasny, oczywisty przekaz.
I mimo tego, że obie reklamy dotyczą „śmieciowego” jedzenia, obie prezentują zarówno cały produkt jak i poszczególne składniki to, naszym zdaniem, w odbiorze znacznie przyjemniejsza jest reklama BurgerKinga.
Dlaczego? Przede wszystkim obraz. McDonald’s wybrał bardzo chłodne, kuchenne tło – prosto z wnętrza jednej ze swoich „restauracji”. Składniki nie wyglądają zachęcająco, nie sugerują świeżości czy też czegoś wyjątkowego.
BurgerKing wybrał ciepłe, przyjemne barwy, ogień prosto z grilla z jakim marka chce być kojarzona oraz bogactwo świeżych składników (choćby „łowienie” cebuli w krystalicznie czystej wodzie). Dodatkowo ciasne kadry i szczegółowe zbliżenia.
I na koniec MUZYKA. W reklamie McDonald’s - tragiczny i męczący wokal. Plus za to, że jest bardzo produktowy, aż do przesady. Boleśnie wchodzi w głowę i sieje spustoszenie w pamięci. Natomiast w reklamie BurgerKinga zupełnie nieabsorbująca melodia, która delikatnie i nienachalnie towarzyszy podczas oglądania. Nie denerwuje i fajnie uzupełnia.
Aby nasz obiektywizm nie pozostawiał wątpliwości musimy dodać, że z dwojga niezdrowego preferujemy menu McDonald’s niż BurgerKing :) Dlatego na główne zdjęcie wybraliśmy wesołego Rolanda.
sam mc'donaldowy arlekin jest tak kichowaty(czyt. kiczowaty),że bardziej sie nie da. da da da....nieżywe schaby
|