W ostatnich dniach, w polskich mediach, mieliśmy do czynienia z kolejną akcją promocyjną w postaci reklamy teaserowej.
Dość często na różnych telewizyjnych kanałach widzieliśmy wielokolorowe „ciach” od Tesco. Lektor zapowiadał, że wielkie zmiany nastąpią już 9 maja. Rozszerzona wersja tej teaserowej reklamy pokazywała kilka różnych osób, które mówiły o tym, że lubią zmiany oraz takie, które tych zmian nie lubią ponieważ aktualnie jest wystarczająco dobrze. Reklama nie przekazywała żadnej, konkretnej wiadomości poza tą, że w Tesco nadchodzą wielkie zmiany, które spodobają się wszystkim.
Reklama teaserowa (za wikipedią) zwana też reklamą drażniącą jest to typ reklamy dokonywanej w co najmniej dwóch odsłonach. W pierwszym etapie podawany jest komunikat mający zaciekawić konsumenta, w drugim etapie podawany jest komunikat właściwy.
Zgodnie z podaną definicją i zestawieniem jej z reklamą zaproponowaną przez Tesco, kolorowe, tajemnicze „ciach” miało zaciekawić, wciągnąć i zaintrygować. Dopiero kolejne reklamy, które ukazują się od dziś tłumaczą istotę całej kampanii – Tesco obniża (tnie) ceny wielu produktów. Czy reklama zadziałała jak powinna? Odniosła odpowiedni efekt?
Z pewnością wzbudziła zaciekawienie. Dodatkiem było kilka śmiesznych komentarzy na Facebooku gdzie na pytanie administratora profilu spożywczego molocha: Jak myślicie czym zaskoczy Was tesco? Odpowiedź (a w zasadzie pytanie) jednego z facebookowiczów brzmiała: zaczniecie sprzedawać świeże mięso? Dodatkowo ukazało się sporo odpowiedzi dotyczących całej akcji zgodnych z powiedzeniem: z dużej chmury, mały deszcz. Ot zwykła akcja promocyjna okraszona nadspodziewanie dużą kampanią.
Biorąc pod uwagę szum jaki wytworzył się wokół Testo to zmiany są dosyć mało spektakularne jednak nie da się ukryć, że akcja wciągnęła w zwykłe promocje więcej zainteresowanych osób, które z pewnością odwiedzą sklep i zapewne nie wyjdą z pustymi rękami – nawet jeśli spodziewali się bardziej spektakularnych zmian.
Historia reklamy teaserowej w Polsce to kilka innych przykładów, mniej lub bardziej spektakularnych. Przytaczana przez wikipedię akcja reklamowa banku BZ WBK z udziałem eks-selekcjonera kadry piłkarzy Leo Beenhakkera czy kampania Lidla, która została zapoczątkowana serią billboardów z wizerunkiem Karola Okrasy i Pascala Brodnickiego. Większość osób początkowo kojarzyło obie akcje z zupełnie innym, ukrytym, przedsięwzięciem. W pierwszym przypadku chodziło po prostu o zmianę konta na to oferowane przez bank BZ WBK, natomiast w drugim o pojedynek Pascala Brodnickiego i Karola Okrasę na potrawy komponowane z dostępnych w Lidlu produktów spożywczych. Akcja banku skończyła się tak szybko jak zaczęła – typowa akcja promocyjna. Kampania Lidla trwa do dziś oferując klientom konkretną wartość w postaci przepisów kulinarnych oraz promocji na składniki wchodzące w skład proponowanych potraw.
Czy taka forma promocji jest skuteczna? W gąszczu nudnych i przewidywalnych kreacji graficznych, które możemy spotkać na każdym rogu ulic w niemal każdym mieście, takie działanie bez wątpienia robi różnicę. Dzięki „wciągnięciu” odbiorcy w przekaz zyskujemy jego uwagę oraz pewngo rodzaju lojalność. W przypadku reklamy Tesco wielu klientów odwiedzi sklep celem sprawdzenia promocji, przy okazji dokonując zakupu. Jeśli chodzi o Lidla akcja trwa do dziś i po początkowym boomie, późniejszym lekkim, naturalnym spadku zainteresowania, utrzymuje się na odpowiednim poziomie co ma przełożenie na decyzję szefów sieci marketów o kontynuacji promocji.
źródło zdjęcia: facebook.pl/Eksperci.Tesco