W ostatnich miesiącach koszmarem pozycjonerów jest praca nad dopasowaniem strategii działania do nowych algorytmów Google. Wielu z nich, którzy do tej pory osiągali doskonałe wyniki ma ogromny problem z dogonieniem bardziej elastycznej konkurencji. Problemem dotychczasowej działalności była zbyt niska dywersyfikacja strategii i wiara w to, że wybrana droga jest niezmiennie dobra.
Zmiany, a w zasadzie poprawki Google wprowadza średnio 1,7 dziennie (dane z 2012 roku). Generalnie mówiąc, zmiany te mają na celu wyróżnienie stron, które stawiają na unikalną treść oraz wartościowe, naturalne linki kierujące na tą witrynę. Według wielu obserwatorów nie bez znaczenia są również linki z portali społecznościowych, szczególnie z Google+ (co wydaje się dość naturalne z pkt. widzenia Google).
Dotychczas wielu pozycjonerów skupiało się na budowaniu bazy linków z wartościowych domen w myśl zasady im więcej tym lepiej. Nie zwracali uwagi na rodzaj linka (a dokładnie frazy znajdującej się w linku tzw. anchor) oraz miejsce jego pochodzenia (obecnie ceni się linki z witryn, które tematycznie pasują do strony przez nas promowanej). Zawartość stron również nie była zbyt unikatowa a linki przychodzące miały na celu „pokazanie” Google, że skoro tak wiele stron linkuje do witryny to musi być ona wartościowa i być wysoko pozycjonowana. Zmiany, które zostały wprowadzone kilka miesięcy temu pokazują, że taka strategia może prowadzić jedynie do nałożenia bolesnego i bardzo dotkliwego filtra lub przy odrobinie szczęścia do braku wyraźnych efektów.
Także wielu pozycjonerów postawiło na zdobywanie linków zewnętrznych za pośrednictwem różnego rodzaju giełd czy aukcji internetowych – miało to na celu szybki, niemal natychmiastowy efekt zdobycia dobrych pozycji bez konieczności „tracenia” czasu i uwagi na unikalność zawartości. Oczywiście na stronie znajdowały się różnego rodzaju treści jednak to nie było najważniejsze, liczyły się tylko linki. W myśl już wspomnianej zasady im więcej tym lepiej.
Zmiany w algorytmie, które zostały pieszczotliwie nazwane Pandą i Pingwinem (oraz inne mniej istotne) dotknęły również doświadczonych specjalistów SEO, którzy przez lata działalności nie różnicowali źródeł mocy, którą kierowali na pozycjonowane strony.
Od czasu wprowadzenia zmian, wielu specjalistów zaczęło baczniej przyglądać się swojej strategii i sposobowi podejścia do pracy. Każda decyzja i każdy ruch poprzedzony był dogłębną analizą - zero przypadkowości.
Oczywiście nowe podejście do działania nie daje żadnej gwarancji aczkolwiek nowe, świeże podejście do pozycjonowania może jedynie pomóc przy okazji kolejnych zmian. Niestety nie da się tego zrobić na skróty. Zarówno budowanie treści na głównym serwisie jak i na stronach zapleczowych to żmudna i czasochłonna praca. To samo tyczy się bazy linków prowadzących na naszą witrynę. Ponieważ liczy się jakość oraz content is the king.